U źrodeł społecznej gospodarki rynkowej jest wspólnota

Slider_big_dsc00017
MERYTORYCZNY SPOŁECZNIK
20.05.2015
Na stole zajmującym połowę pokoju są książki pod red. Barbary i Tomasza Sadowskich: „Partnerstwa lokalne jako istotny element rozwoju przedsiębiorczości społecznej” i „Nowy początek. Społeczna gospodarka rynkowa”. Kładę zakupiony przeze mnie od sprzedawcy ulicznego nowy numer „Gazety ulicznej”, którego tematem jest 25 lat „Barki”. Na ścianie wisi mapa Afryki. Za oknem teren Wielkopolskiego Centrum Ekonomii Solidarnej, budynek, zieleń raz po raz przecina człowiek. Tomasz Sadowski patrzy przez okno. Pali fajkę.

– Po ‘89 roku jedni rozwijali się, drudzy upadali. Ci drudzy otrzymywali datki zamiast ścieżki edukacji, która pozwoliłaby zabrać ich w czas odzyskanej wolności. Ich potencjał obniżał się, stawali się roszczeniowi, wpadali w uzależnienia. 
Byłem związany z tematyką społeczną, więc musiałem na to odpowiedzieć, czułem się odpowiedzialnym za cud odzyskania niepodległości. Miałem być architektem, ale dla mnie ważna była architektura konstrukcji społecznej, czyli wychowanie, to że człowieka można podnosić przez system terapii i rehabilitacji. Uniwersytet Poznański przygotował mnie do wykonywania zawodu psychologa, w czasie studiów należałem do międzywydziałowego koła podejmującego kwestie resocjalizacji. Pracowałem dwanaście lat w psychiatrii relacjonuje Sadowski. 



W 1989 roku Barbara i Tomasz Sadowscy wraz z osobami bez pracy, sierotami, niepełnosprawnymi, po zakładach psychiatrycznych, wprowadzają się do domu we Władysławowie. Wspólnota liczy 25 osób, a każdy spełnia w niej określoną rolę: jest „babcia”, „dziadek”… W budynku po starej szkole stoi wspólny stół, nie ma przy nim kierownika. I obowiązuje zasada trzeźwości.

– Okazało się, że osoby te mieszkały we wspólnocie ze względu na potrzebę rodzinności, a nie przez wzgląd na jedzenie i dach nad głową. Wspólnota była modelem dużej rodziny. U góry był Stwórca, my byliśmy dla siebie rodzeństwem, oparciem, słuchaczami, wspólnie decydowaliśmy, co robimy jutro. Dzieci też miały głos i mogły decydować – wspomina Tomasz Sadowski.

Domownicy starej szkoły we Władysławowie zakładają pieczarkarnię, stolarnię i po trzech latach wchodzą na rynek. Eksportują między innymi grzyby i drewniane drabinki do kwiatów. 

 Praca rozwija w tych ludziach poczucie użyteczności, przydatności dla społeczeństwa, a posiadanie własności decyduje o tym, że biorą los w swoje ręce.  mówi Tomasz Sadowski.

Szukam wyjaśnienia tego, czym jest gospodarka społeczna w książce „Nowy początek” pod red. Barbary Sadowskiej. Czytam: „Autorzy publikacji uważają, iż dotychczasowe rozumienie sektora prywatnego jako sektora gospodarki rynkowej, nastawionego na osiąganie zysku powinno zostać uzupełnione o działania osób prywatnych, organizacji obywatelskich, w tym przedsiębiorstw społecznych nienastawionych na zysk, ale na rozwój, aktywizację i włączenie społeczne. W ten sposób, konstytucyjny zapis o społecznej gospodarce rynkowej nabierze faktycznego znaczenia, możliwe będą różne formy współpracy, dialogu i solidarności między partnerami. Próby wyodrębnienia przedsiębiorczości społecznej jako działań III sektora czy tzw. organizacji pozarządowych czy nawet ekonomii społecznej, wydają się już niesłuszne”.

 Tomasz Sadowski tłumaczy, dlaczego:  Słowa: „społeczna gospodarka rynkowa” pojawiają się już w Konstytucji Rzeczypospolitej. Zostały zapisane w rozdz. I, w art. 20. Część osób obawia się jednak łączyć rynek z podnoszeniem potencjału ludzi, wsparciem dla nich oraz stwarzaniem im warunków do rozwoju. W konsekwencji część traktuje przedsiębiorstwa społeczne czy stowarzyszenia jako odrębny twór gospodarowania, a nie widzi siebie i osób, które odbiły się od dna  jako wspólnoty samorządowej, którą tworzą wszyscy obywatele. Instytucje powinny spajać środowisko lokalne, a sektory uzupełniać się w działaniach owocujących włączeniem osób „z marginesu”, na przykład do lokalnych przedsiębiorstw społecznych czy spółdzielni socjalnych.

Współpraca między samorządem, instytucjami, stowarzyszeniami znalazła odbicie w ustawach. Zasady, na których opierała się wspólnota we Władysławowie, a następnie szkoła dla dorosłych, stworzona we współpracy z samorządem, która powstała z inspiracji myślą duńskiego teologa i filozofa Grundtviga, dały początek nowemu systemowi prawnemu pomocy społecznej. Mianowicie po wizycie Jerzego Hausnera w szkole Barki, ówczesnego Ministra Polityki i Pracy Społecznej, w 2003 roku powstała Ustawa o zatrudnieniu socjalnym, dzięki której model szkoły dla dorosłych, nazywanej odtąd Centrum Integracji Społecznej, przeniesiono na inne województwa. Barka brała też udział w przygotowaniu ustaw: o spółdzielniach socjalnych, o finansowym wsparciu budowy domów socjalnych oraz o działalności pożytku publicznego. Liderzy Barki pracują też w Anglii, Holandii, Niemczech i w innych krajach, gdzie wraz z tamtejszymi samorządami i organizacjami obywatelskimi podnoszą z ulicy migrantów: Polaków i mieszkańców Europy Wschodniej.

Następnie bezdomni wracają do swojego kraju, zostają przysposobieni do pracy i jadą do miasta, w którym żyli na ulicy. Na niej podchodzą do bezdomnego, wyciągają rękę i mówią: byłem w tej samej sytuacji, co ty. W Barce nazywa się ich liderami, bo dają świadectwo innym. Liderzy po szkołach życia i zawodu  Centrach Integracji Społecznej, zakładają też spółdzielnie socjalne pod początkową opieką pracowników Barki. W centrach uczą się tego, jak rozwija się człowiek, kultura wokół niego, czym są uzależnienia, jak pomagać sobie, innym, a także zawodu. Model szkoły Barki przeszczepili na swój grunt Afrykańczycy. W 2014 roku w Kenii powstało Centrum Integracji Społecznej. Stowarzyszenia afrykańskie, także z Wielkiej Brytanii, wspólnie z Barką założyły w Brukseli Międzynarodową Sieć Innowacyjnej Przedsiębiorczości Społecznej (INISE). Pierwszym jej zadaniem będzie utworzenie przedsiębiorstw społecznych we wschodniej Afryce.

Do pokoju z widokiem na pomieszczenie Centrum Ekonomii Solidarnej przy ul. Św. Wincentego, wchodzi Barbara Sadowska, siada, opowiada o spółdzielni socjalnej w Białej Podlaskiej, dzwoni do Białej, opowiada, wychodzi. Tomasz Sadowski: 

– Przypadło nam być dorosłymi na przełomie lat 90. i wziąć odpowiedzialność za cud wolności. Mamy dużą szansę zrealizować ją w pełni z innymi krajami, samorządami. Życzyłbym sobie na 25-lecie Barki, aby Polacy okresu przełomu mieli wpływ na rozwój zrównoważony w świecie.        


Za udostępnienie zdjęć do artykułu dziękujemy Fundacji Barka.
Centrum Ekonomii Solidarnej w Poznaniu, fot. mat. prasowe Fundacji Barka
Tomasz Sadowski, fot. mat. prasowe Fundacji Barka