Społeczniku, zainspiruj się! O najlepszych przykładach działań sąsiedzkich za granicą

Slider_big_pexels-photo-66463
PRAKTYCZNE PORADY
29.12.2016
Działalność społeczna, oprócz wielkiego serca i wrażliwości, wymaga też sporych pokładów kreatywności i niestandardowych pomysłów. Dobrze jest więc rozglądać się dookoła i inspirować tym, co robią inni. Dlatego postanowiliśmy zaprezentować Wam poniżej dwa przykłady ciekawych działań społecznych. Zobaczmy, jak to się robi w Denver czy Tasmanii!   

Moi Sąsiedzi
Dylan Burr, fotograf z Denver, zawodowo zajmujący się fotografią ślubną, postanowił swoje umiejętności uchwytywania emocji i ludzkich historii, wykorzystać do pomocy bezdomnym. Do swojego projektu zaprosił mieszkańców pobliskiego schroniska św. Franciszka, którzy trafili tam z powodu bezdomności. Każdej z osób biorącej udział w projekcie zrobił piękne portretowe zdjęcie i poprosił o opowiedzenie swojej historii przed kamerą. W ten sposób powstała książka oraz film, o tym, czym jest bezdomność dla każdej z tych osób. Jaki jest cel tego projektu? Pokazanie i uświadomienie innym, że bezdomność nie jest czymś odległym, może spotkać bardzo różnych ludzi i każdy z nich ma swoją unikalną historię. Opowieści spisane na papierze oraz uwiecznione na video są teraz sprzedawane, a 80% dochodu trafia do podopiecznych schroniska św. Franciszka. Nie bez znaczenia jest tytuł akcji, który stanowił punkt wyjścia do całego projektu. “My neighbours”, czyli moi sąsiedzi ma uświadamiać, że sąsiadem jest nie tylko osoba, żyjąca w domu czy mieszkaniu obok i parkująca swoje auto obok naszego. Sąsiadem jest każdy człowiek, który mieszka w pobliżu, oddycha tym samym powietrzem i chodzi po tym samym chodniku. Jeśli sobie to uświadomimy, łatwiej będzie nam dostrzegać osoby potrzebujące pomocy w naszym otoczeniu. Więcej o projekcie przeczytacie i obejrzycie tutaj: www.neighboursproject.com  

365 dni pomagania
12-letni Campbell Remess z Hobart z Australii robi maskotki  i zanosi je dzieciakom z pobliskiego szpitala. Specjalnie do tego celu nauczył się szyć, a dzieła które tworzy wyglądają bardzo imponująco. Jego plan to codziennie szyć jedną zabawkę, aby na Boże Narodzenie móc obdarować 365 osób. Jak pisze na swojej stronie internetowej „zrobiłem już tak dwa razy na święta i pokochałem to“. Jak to się zaczęło i skąd młody Campbell ma pieniądze na niezbędne materiały? Kiedy był młodszy powiedział swoim rodzicom, że bardzo chciałby pomóc chorym dzieciom w szpitalu, przynosząc im prezenty na święta. Rozsądni rodzice wytłumaczyli chłopcu, że prezenty kosztują i nie stać ich, aby tak po prostu je kupić i obdarowywać małych pacjentów. 12-latek postanowił więc znaleźć inny sposób, aby mimo wszystko spełnić marzenie o pomaganiu innym. Postanowił więc samodzielnie przygotowywać prezenty. Początkowo, potrzebne materiały kupował z kieszonkowego, a teraz gdy jego akcja stała się znana, sponsorzy sami zgłaszają się do niego. Część maskotek wystawia też na aukcjach internetowych, aby uzyskane pieniądze przekazywać potrzebującym. O tym, że jego działania wywołują tysiące uśmiechów, można przekonać się przeglądając zdjęcia zadowolonych dzieciaków z maskotkami Campbella. Zajrzyjcie tutaj: www.project365bycampbell.com.au i poznajcie lepiej młodego społecznika :)   

Powyższe przykłady pokazują, że nie trzeba być zawodowo związanym z działalnością społeczną, aby realnie pomóc innym. Zarówno dorosły Dylan Burr, jak i młody Campbell wykorzystują swój własny potencjał do tego, aby zrobić coś dobrego. Amerykanin ma do zaoferowania swoje zawodowe umiejętności, Australijczyk dzięcięcy entuzjazm i energię. A gdyby tak każdy z nas znalazł jakiś sposób, aby podzielić się sobą z innymi? To byłby piękny świat :)