Jedną latte i tego uroczego kociaka, proszę!

Slider_big_pexels-photo__1_
TO DZIAŁA
13.01.2017
Relaks niejedno ma imię. Dla niektórych będzie to spędzenie czasu ze znajomymi, dla innych samotny wieczór z książką. Jeszcze inni wybiorą się do kawiarni, by – co oczywiste – napić się kawy i poprzebywać w otoczeniu kotów, co zaskakuje już bardziej. Ale ma bardzo dużo sensu.

Pierwsze kawiarnie, w których można było obcować ze zwierzętami, powstały w Japonii i na Tajwanie kilka lat temu. Powód, który ten pomysł uczynił rzeczywistym, był dość prozaiczny. Otóż zapracowani Japończycy często nie mogą pozwolić sobie na posiadanie własnego zwierzęcia domowego. Pośpiech i wieczny brak czasu – proza życia, której trudno zaprzeczyć. Ale którą można nieco upiększyć, uczynić ją milszą. Ta idea przyświecała pierwszym lokalom, w których poza kawą i ciastem, można było zawsze spotkać Karmelka, Psotę czy Kicię.

Pomysł na Kociarnię twórczo interpretuje pierwotną koncepcję. I jest szalenie prosty: uzupełnić personel kawiarni o kociaki, takie, które w Kociarni znalazły swój drugi dom. Innymi słowy: są to zwierzaki po przejściach, dotychczas zamieszkujące schronisko. Teraz zaś znajdują się w przyjaznym otoczeniu, pełnym ciepła i przestrzeni. Ale nie tylko. Kociarnia to także szansa dla wszystkich tych, którzy chcieliby mieć swojego pupila. Kawiarnia umożliwia bowiem adopcję kotów. Wówczas szeregi kociej ekipy zasilą kolejne zwierzaki ze schroniska, które w ten sposób otrzymają nowy dom. Trudno wyobrazić sobie bardziej kocie miejsce, prawda?

Za Kociarnią stoi konkretna osoba. Ewa Jemioło, w której życiu – jak sama pisze w opisie zbiórki na serwisie polakpotrafi.pl – koty są obecne, odkąd pamięta. Są częścią jej życia. To zamiłowanie postanowiła dzielić z innymi. Tym mocniej, im częściej czuła, że współczesny tryb życia nie pozwala jej, i innym miłośnikom kotów, na posiadanie puchatego ulubieńca. I znów, jak w Japonii, remedium na brak czasu, pośpiech, właściciela wynajmowanego mieszkania, który nie pozwala na posiadanie zwierząt, okazuje się być kocia kawiarnia. Miejsce, w którym „na stałe będą mieszkać koty i to w ich towarzystwie będzie można wypić kawę, herbatę czy przekąsić coś słodkiego. Miejsce, gdzie można poczytać książkę, gazetę lub po prostu pobyć z kotem” – opisuje swój pomysł Ewa Jemioło na stronie zbiórki.

Zbiórki, która zakończyła się sukcesem. Aż 1403 osoby postanowiły wesprzeć ideę powołania do życia pierwszej w Polsce kociej kawiarni, która dzięki ich pomocy pojawiła się na mapie Krakowa w 2015 roku. I od tego czasu zyskała grono wiernych wielbicieli, nie tylko wśród miłośników kotów. Przekroczenie 100% potrzebnych funduszy świadczyło o tym, że Polacy ze sporymi nadziejami zerkają w kierunku nietypowej kawiarni. Na szczęście Kociarnia znakomicie radzi sobie od samego początku. W kawiarni dom ma też fundacja, która dba o niechciane, porzucane zwierzaki i szuka dla nich domów adopcyjnych. Poza tym Kocia Akademia, bo tak nazywa się ów fundacja, zajmuje się szerzeniem wiedzy o kotach, zbiórkami karmy dla schronisk i domów tymczasowych.

Nie jest to pierwsza tego typu kawiarnia, którą udało się ufundować w ten sposób – te szlaki przetarła londyńska Cat Cafe, która cieszy się ogromną popularnością. Mimo że można by bagatelizować, że Internet kocha kocie memy, i to właśnie jest przyczyną sukcesu zarówno londyńskiej, jak i krakowskiej kawiarni, nie warto tego robić – sukces jaki odnoszą oba te miejsca mówi sam za siebie. To także dowód na to, jak bardzo ludzie potrzebują kontaktu ze zwierzętami. Ich bliskości i szczerej miłości.