Dlaczego w dobrze zaprojektowanych przestrzeniach żyje się lepiej? Przestrzeń a samopoczucie mieszkańców.

Slider_big_park
MERYTORYCZNY SPOŁECZNIK
19.10.2016
Na nasze samopoczucie ma wpływ bardzo wiele czynników. Jednym z nich jest niewątpliwie nasze otoczenie. To, jak i gdzie mieszkamy, w jakiej przestrzeni „dzieje się” nasza codzienność przekłada się bardzo bezpośrednio na nasze odczucie. Nawet, jeśli sami tego tak wyraźnie nie odczytujemy.

Drobne porządki w chaosie 
Nie ma jednych słusznych wytycznych, których przestrzeganie zagwarantuje nam świetne samopoczucie. Każdy z nas jest inny – w przeciwnym razie wystarczyłoby zbudować wszędzie identyczne osiedla, z równo wyliczonymi odległościami, pomalowane na jeden słuszny kolor i żyć szczęśliwie przez kolejne pokolenia. Są jednak pewne uniwersalne zasady, które mogą stać się przydatnymi wskazówkami w organizacji otoczenia – zarówno własnego mieszkania, jak i szerzej – osiedla, dzielnicy czy miasta. Na przykład kolory: teoretycznie każdy ma jakieś swoje ulubione – jedni wolą niebieskie, inni zielone, jeszcze inni wybierają czerwienie, których np. ci pierwsi nie znoszą. Generalnie jednak są pewne kolory uznawane za neutralne. Neutralne, czyli nie wzbudzające żadnych silniejszych emocji. Jeśli ktoś, kto nie lubi zielonego, będzie zmuszony do przebywania w pomieszczeniu pomalowanym na zielono, to chociażby był to najpiękniejszy odcień, będzie czuł się źle. Z kolei biele, szarości, beże to kolory neutralne, które – nawet jeśli nie zachwycają – to nie rozpraszają uwagi i nie męczą mózgu bodźcami. To wcale nie znaczy, że wszędzie musi być nudno i nijako, ale dobrą zasadą jest wprowadzanie koloru w dodatkach, szczegółach. I o ile w salonie dodatkiem będzie poduszka, o tyle już na osiedlu będą to np. osłony balkonów, ławeczki, plac zabaw czy sklepik. Planując trwałe działania w przestrzeni wspólnej warto wziąć to pod uwagę – np. jeśli chcemy odremontować świetlicę, to może niekoniecznie zaplanujmy odmalowanie elewacji na fioletowo.

To, co lubimy wszyscy
Jest jednak w tym kalejdoskopie gustów i upodobań coś, co lubimy wszyscy. A może raczej nasze oczy i nasze mózgi – zieleń, ale ta naturalna. Roślinność daje nam ogromne ukojenie, nie ma drugiego tak łatwego i jednocześnie niezawodnego sposobu na wypoczynek, jak patrzenie na przyrodę, na różne odcienie zieleni. Im większa plama zieloności – tym lepiej. Teraz pojawiła się tendencja, by miejskie enklawy zieleni porządkować, a porządek rozumiany jest jako wyłożenie większości powierzchni kostką brukową i otoczenie roślin granicami donic. Donice to świetny element architektury miejskiej, ale tam, gdzie nie jest możliwe sadzenie roślin w ziemi. Porządkujmy zaniedbane tereny zielone, przywracajmy je mieszkańcom, ale pamiętajmy, żeby pozostawić jak najwięcej zieleni. Po trawie naprawdę można chodzić, a zabrukowanie każdego centymetra przestrzeni nie uczyni jej ładniejszej. Jako przykład dobrze przeprowadzonej rewitalizacji takiego zarośniętego zakątka podawaliśmy kiedyś zwycięską inicjatywę z pierwszej edycji Spółdzielni Pomysłów, projekt Sąsiedzkie Tulipany. Tekst można przypomnieć sobie tutaj:  HYPERLINK "http://spolecznik20.pl/posts/sasiedzkie-tulipany-piknikuja" http://spolecznik20.pl/posts/sasiedzkie-tulipany-piknikuja Inną „zieloną” inicjatywą są ogrody społeczne, które wspólnymi siłami zakładają, a później pielęgnują sąsiedzi. To działanie nie tylko pozwala patrzeć na zieleń, ale też mieć namiastkę uprawy ogrodu. To kolejna rzecz, która wiele osób bardzo relaksuje i wycisza. Dodatkowo takie ogrody zwiększają więź między sąsiadami i bardzo sprzyjają integracji.

A po co kreatywność?
Czy wspólne przestrzenie muszą być kreatywne? Oczywiście nie jest to ich podstawowe zadanie, ale jeśli mamy pomysł i możliwość na realizację jakichś zaskakujących, kreatywnych elementów, to warto. Dobrze wiedzą o tym organizatorzy Malta Festivalu w Poznaniu, którzy od kilku już lat, wraz z Jolą Starzak, aranżują w czerwcu plac Wolności. Wszystkie zaskakujące i niecodzienne elementy, np. ogromne siedziska ze sztucznej trawy, przeskalowane przyrządy optyczne, hamaki w środku miasta, lusterka odbijające i powielające skrawki barwnego życia – przyciągają ludzi i zachęcają do interakcji, także ze sobą nawzajem. Zaciekawienie, zaskoczenie otwiera i ośmiela do rozmowy, do wymiany spostrzeżeń. A są to elementy niezbędne, by miała szansę powstać wspólnota.